Są wakacje, w związku z czym wyjeżdżamy na należyty odpoczynek, biwakujemy, bądź mimo wszystko zalegamy pod natłokiem obowiązków w pracy, czy też domu. Dochodzi do tego, że na skutek chwilowego zaniedbania, braku czasu/warunków do pielęgnacji skóra staje się sucha, pozbawiona życia i nie mówię tu o ciele, bo tam wiadomo, że zawsze można zastosować pierwszy lepszy balsam, w niektórych przypadkach konieczny jest emolient. Co jednak, gdy miejscem ów nieprzyjemnego zdarzenia jest skóra twarzy? Ta, którą oglądają niezliczone ilości ludzi nas mijających oraz my sami w lustrze.
Tutaj sytuacja wymaga zastosowania nadzwyczajnych środków, zwłaszcza, jeśli nie mamy zbyt dużo czasu na regenerację. Na pewno wiele z Was ma sprawdzone kosmetyki na takie problemy, ale ja przedstawię jak pozbyć się tego, co najgorsze przy użyciu zaledwie 4 kosmetyków, z czego najwięcej działania pozostawię bezpłatnym, łatwo dostępnym próbkom kosmetyków do pielęgnacji dzieci Johnson & Johnson.
Z 4 dostępnych, dość dużych próbek koncentrujemy się na dwóch, a mianowicie - płynie do mycia ciała oraz kremie pielęgnującym. Tylko proszę nie mylić kremu z mleczkiem, bo o ile krem nie powinien wyrządzić szkody nawet skórze z tendencją do zapychania porów (a ja taką posiadam i mogę poświadczyć, że jest ok) to za to mleczko na pewno zapcha, więc co najwyżej na pielęgnację nim też mogą sobie pozwolić osoby bez tej zależności.
Procedura powrotu do zdrowia dla naszej cery wygląda tak:
1. Przemycie twarzy płynem (nie ma on w składzie SLS, ani SLeS, ponadto na właściwości nawilżające).
2. Nałożenie grubszej warstwy kremu jak maseczkę. Po 10, 15 minutach zbieramy nadmiar kremu z twarzy na płatek kosmetyczny. Krem ten bardzo solidnie nawilża.
Powyższe czynności należy powtarzać dwa razy dziennie i mniej więcej po dwóch, trzech dniach wrócić do normalnej pielęgnacji.
Ja tą kurację wzbogaciłam jeszcze w użycie toniku nawilżającego Byphasse z ekstraktem z róży, który działa łagodząco oraz peelingiem. Tyle, że do takiej cery jeszcze nie powinno się stosować zwykłych peelingów mechanicznych typu scrub. Najlepszym wyjściem byłby tu peeling enzymatyczny, który dostaniemy w każdej drogerii, bo ma taki praktycznie każda marka w ofercie. Nie miałam akurat takiego pod ręką w domu, a do drogerii akurat było dość daleko, więc użyłam kosmetyku w modnej teraz wersji 3w1 (peeling, krem myjący, maseczka) z Avonu, z linii Solutions. I było to też niezłe wyjście, ponieważ zawarte w nim drobinki były dość drobne i delikatne, więc mnie nie podrażniły. Ale jednak polecam wszystkim przy tej kuracji enzymatyczny.:)
Mojej skórze potrzebne były dwa dni tej specjalnej pielęgnacji by doszła do siebie, polecam wszystkim, zwłaszcza osobom opalającym się często zastosować taką kurację w między czasie.
Tak kremik z Johnsona jest świetny, bardzo dobrze nawilża.
OdpowiedzUsuńkosmetykoholizm.blogspot.com
tez je ostatnio zamowilam, ale jeszcze nie uzywalam ;-) musze zaczac ;-)
OdpowiedzUsuńmi nie sprzyjały te próbki, do kitu są
OdpowiedzUsuńTeż mam te próbki i nie pomyślałam, ze mogę tego kremiku użyć jako maseczki!
OdpowiedzUsuńmiałam próbki ale jakoś nie pomyślałam, żeby kremik użyć jako maseczkę, szkoda, bo już go dawno wykończyłam.
OdpowiedzUsuńTeż mam te próbki i muszę wreszcie przetestować :)
OdpowiedzUsuń