9 grudnia 2018

PK #10 listopad 2018

Skoro już grudzień to czas na nowe przegląd kosmetyczny. Przypomnę też, że PK to nie jest wpis adekwatny do standardowego "denka", jest to raczej wpis z serii "wyróżnione w tym miesiącu". Przedstawiam tutaj ok. 3/4 używanych przeze mnie kosmetyków. Dzisiejszy przegląd prezentuje się następująco...


1. Szampon przywracający równowagę włosom, Eco Lab
Szampon ma delikatny, nieco mydlany zapach. Konsystencja jest żelowa. Pojemność większa niż standardowa, bo aż 350ml.

Co do działania to producent obiecuje nam, że szampon przywróci równowagę włosom tłustym u nasady, a o suchych końcówkach (na długości). Co do nasady to jest poprawa, bo włosy po nim mam jakoś o 1 dzień dłużej świeże niż zwykle. Natomiast co do końcówek to już ciężej mi stwierdzić, ponieważ na ogół stosuję metodę OMO. Początkowo zdarzało mi się używać go samodzielnie i nie zauważyłam wówczas, aby wysuszał włosy na długości, ale też jakoś specjalnie ich nie nawilżał raczej. Dobrze zmywa środki do stylizacji oraz oleje.
Skład bazuje na wyciągach roślinnych , na 3. miejscu mamy bardzo łagodną substancję myjącą, która zastępuje nam standardowe i ostre siarczany, na 5. miejscu są betainy, potem mamy tylko glicerynę, sól, perfum i konserwanty. Moim zdaniem jest całkiem ok.


2. Płyn micelarny Kurkuma + Chia, Bielenda Botanic Spa Rituals
Po kremowym olejku, z którego byłam zadowolona, przyszedł czas na ich micel. Ten płyn jest duży, bo ma aż 500ml. Starczy na bardzo długo, ale myślę, że mógłby być sprzedawany też w mniejszej wersji np. 250ml, bo taka butla w podróży się nie sprawdzi. Płyn ma delikatny zapach, który ciężko mi jakoś zakwalifikować, ale jest w porządku.
Zmywa dobrze prawie wszystko. Nie radzi sobie tylko z moim tuszem z Bourjois, ale nie jest to dla mnie jakiś duży problem, bo zamiennie też stosuję demakijaż olejkiem. Skład też jest w porządku.

3. Krem Perfect Balance 24-godzinny krem równoważący, Alkemie
Teraz zauważyłam, że to już drugi w tym PK kosmetyk równoważący. ;)

Krem ten pochodzi z serii Microbiome, czyli jak sama nazwa wskazuje ma w sobie prebiotyki i probiotyki. Dużo się teraz mówi o tego typu kosmetykach, ponieważ mogą być stosowane u dużej ilości osób przy czym u każdej z nich będą poprawiać stan skóry przy różnorakich problemach, tj. - podrażnienia, zaczerwienienia, teleangiektazje, suchość skóry, atopia, trądzik pospolity i różowaty. Jak widać spektrum zastosowania jest bardzo szerokie.

Kosmetyk zamknięty jest w opakowaniu typu air-less, co zapewnia higieniczną i wydajną aplikację. Standardowo mamy tu 50ml kremu. Zapach kojarzy mi się z kremem odżywczym Resibo, więc widocznie te kosmetyki naturalne coś mają ze sobą wspólnego, że większość pachnie podobnie, ale jest to w dużej mierze zasługa braku substancji zapachowych. Nie mniej jednak zapach ten jest przyjemny, chyba nawet delikatniejszy od w.w. kremu odżywczego.
Solidnie nawilża skórę, ale w zimie czuję, że przy mojej mieszanej cerze mogłabym go używać nawet 2 razy dziennie i czasem też tak go stosuję. Nie zapycha porów skóry, łagodzi podrażnienia i wycisza stany zapalne. Producent obiecuje, że krem chroni DNA przed działaniem wolnych rodników, co ma istotne znaczenie w procesie powstawania starzenia skóry, jednakże ciężko ocenić to gołym okiem.
W składzie mamy bogactwo naturalnych składników, m.in. oligosacharydy i fruktooligosacharydy z korzenia yakon, kompleks prebiotyków i probiotyków, wyciąg z pieprzu tasmańskiego, komórki macierzyste z zielonej marchwi, olej ryżowy i sezamowy (naturalne SPF), syrop kukurydziany, skwalan, wit. E. 98,8% składników pochodzi z natury. Super receptura. Alkemie ma to do siebie, że ich ceny do najniższych nie należą, ale jeśli już coś robią to jest to mega naturalne i solidne. Ich produkty warto brać w ciemno, chyba że macie cerę skłonną do zmian trądzikowych to wtedy lepiej trochę się w tych kosmetykach rozeznać wcześniej. ;)



4. Woda z cystka, Make Me Bio
Jest to hydrolat o pojemności 100ml. Zamknięty w butelce z rozpylaczem, co jest fajnym rozwiązaniem. Zapach jest dość specyficzny, zresztą sam cystek nie pachnie jakoś fajnie, więc nie ma się co spodziewać, że jego wyciąg będzie lepszy. Jednakże aromat wyczuwalny jest tylko w momencie rozpylenia i potem już go nie czuć.
Jest to zdrowa alternatywa dla toniku. Czystek ma za zadanie działać przeciwzapalnie, ściągać pory, rozjaśniać skórę. Używając go raz dziennie nie zauważyłam jakiś takich efektów, może przy częstszym stosowaniu byłoby inaczej, ale to hydrolat, a nie krem, więc nie oczekiwałam wiele. Jednak warto spróbować. :)

5. Żel myjący do twarzy, Duetus
Seria Duetus to nowe dziecko znanego wszystkim Sylveco. Dedykowana jest osobom ze skórą mieszaną i tłustą, ze skłonnością do wyprysków. Ten żel ma 150ml i zamknięty jest w butelce z pompką, co ułatwia aplikację. Zapach deliaktny, taki cytrusowy.
Dobrze oczyszcza skórę, odświeża, nie powoduje uczucia ściągania, nawet trochę matuje.
Skład ziołowy, za mycie odpowiedzialne są betainy, jest też pantenol. Dość wysoko figuruje kwas salicylowy i kwas mlekowy, które jednak mogą lekko złuszczać skórę, co warto wziąć pod uwagę. Reszta składu bez zarzutu. Żel jest wydajny. 


Tak się złożyło, że cały listopadowy przegląd składa się z kosmetyków naturalnych. Staram się stosować racjonalną pielęgnację, ale jeszcze raz po raz przemyci mi się jakiś mniej fajny składowo produkt. ;)

3 komentarze:

  1. Produkt z bielendy z tej serii, ja to szanuje :D tez posiadam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie również ten micel z Bielendy nie domywa tuszu :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna dawka ciekawych kosmetyków. Dzieki za polecenia:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Na pytania odpowiadam pod postami.