25 marca 2013
Mieć czy być?
Przeglądając blogi głównie kosmetyczne co rusz często spotykamy się z postami typu haul. Jest to nic innego jak przegląd ostatnio dokonanych zakupów przez blogerkę, przeważnie z opisami typu: cena produktu, miejsce zakupu, ogólne wrażenia. Jest tego sporo, więc coraz więcej ludzi ulega i samemu dodaje tego typu posty o swoich nowych dobytkach, zwane też często 'zapowiedź recenzji'.
Dochodzi też do tego, że czytając ileś tam recenzji, jesteśmy ciekawe danego kosmetyku, zwłaszcza, jeśli recenzja ma wydźwięk pozytywny. Jest to kolejny bodziec do zakupu.
Potem z jakiegoś innego bloga dowiadujemy się, że nasza osiedlowa drogeria ma nowe promocje, w tym na kosmetyki marki, która od jakiegoś czasu nas interesowała, nic innego jak tylko pójść i kupić.
Tak popadamy powoli w pułapkę konsumpcjonizmu napędzanego przez reklamy w internecie.
Jeśli mamy dobrze płatne stanowisko nie jest to może jakiś wielki problem, o ile się nie pogłębi. Gorzej z ludźmi o średniej krajowej lub bez konkretnej pracy. Bo przecież zakupy to koszta, a im bardziej znana marka tym większe ceny, a to wcale nie znaczy, że jest ona tej ceny warta, gdyż często produkty tej samej jakości, czy nawet lepszej można kupić znacznie taniej.
Najbardziej podatne na zjawisko konsumpcjonizmu są osoby uległe na opinie, perswazje innych jak również osoby, które nie mają własnego, jasno określonego stylu. Zaczyna się to od kupna podstawowych kosmetyków, a rozszerza pod wpływem chęci posiadania też innych podobnych. Potem zamiast jednej, czy dwóch maskar posiadamy 7, do tego 4 podkłady, 5 kosmetyków nawilżających do ciała, 5 róży, 3 palety cieni, 9 szminek, a używamy zaledwie zalążek z tego.
Dlatego m.in. powstała słynna akcja 'denko', która przyczynia się do zużywania kosmetyków do końca, aby w ten sposób nie kupować nowych na zapas, co zwykle kończyło się przerzutką na nowy nabytek i zapomnieniem o starym.
Dzisiejszy świat wymaga od nas nieskazitelności w wyglądzie, reklamy bombardują nas produktami, które rzekomo mają nam pomóc w dostosowaniu się do najświeższej mody, ale są tylko chwytami marketingowymi producentów. Nie dajmy się zwariować! To, że ktoś kupi fajny kosmetyk, nie znaczy, że my też koniecznie go potrzebujemy. Kreujmy własny, oryginalny styl w zgodzie z własnym sumieniem i portfelem, a będziemy szczęśliwsi.:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zgadzam się. ja kupuję tylko to co mi potrzebne. Nie potrzebuje 2 tuszy, które i tak po kilku miesiącach trzeba wymienić.
OdpowiedzUsuńja już staram się kupować to co potrzeba ale nieraz jak coś mi się mocno spodoba to muszę to mieć aczkolwiek nie są to jakieś bajońskie sumy ;)
OdpowiedzUsuńmam podobnie:)
UsuńStaram się kupowac rozsądnie i tylko to co potrzebuję, ale musze przynzać, że promocje czasem kuszą.
OdpowiedzUsuńHmm jakiś czas temu złapałam się na tym, że zbyt często kupuję coś, bo jest w promocji i prędzej czy później mi się przyda ( niby dobrze )... ale problem zauważyłam, gdy w szafce miałam 5 nieotwartych antyperspirantów i jeden w użyciu!! puknęłam się w porę w głowę i powiedziałam stop! od tej pory staram się robić rozsądne zakupy, ale wiadomo... w kwestii zakupów jesteśmy tylko kobietami;)
OdpowiedzUsuńnom, ja np. się dziwię, że mój ma więcej kasy ode mnie, ale on nie kupuje tyle kosmetyków co ja:)
UsuńJa też często ulegam reklamom i temu, że ktoś coś kupił i zachwala...Na szczęście ratuje mnie moja przyzwyczajenie polegające na tym, że nie otworzę nowego kremu (czy innego kosmetyku), dopóki nie wykończę starego...Dzięki temu wiele rzeczy po prostu trafia na wishlistę, a kupuję je dopiero wtedy, gdy widzę, że nie mam już żadnego kremu/balsamu itp. na zapas. Zdarza się, że zaczynam kupować kosmetyki z kategorii, które kiedyś wydawały mi się zbędne i przez to mój "zbiór" się powiększa. Ale w większości są to pozytywne zmiany, np. to, że zaczęłam stosować róż czy pędzle do makijażu uważam za dobrą zmianę ;)
OdpowiedzUsuńbardzo dobre masz podejście i też uważam, że jeśli kupujemy jakiś kosmetyk czy akcesoria, których nie mamy to nie jest źle, gorzej gdy dokupujemy do innych tej samej kategorii, zwłaszcza w kolorówce, bo ją chyba najwolniej się zużywa:)
UsuńPrzyznam, że mam kosmetyki które kupiłam pod wpływem recenzji innych blogerek. Obecnie mam tyle kosmetyków, że muszę je trzymać w pudłach ;/ Dlatego teraz skupiam się na denkowaniu a nie kupowaniu ;)
OdpowiedzUsuńja dopiero po przeczytaniu wielu, wielu recenzji na blogach i jeszcze profilu na Wizażu kupuje dany kosmetyk, a i tak nie bez wątpliwości, czy akurat u mnie się sprawdzi. Ja kiedyś miał szał na Avon, kupowałam co trzy tygodnie coś nowego, a większość nie była tego wcale warta, dlatego teraz zakupy tam ograniczyłam do minimum by dać szansę innym markom
UsuńChęć posiadania nie wiążę się od razu z zakupem, np. ja po prostu pamiętam o jakimś produkcie i jak akurat będę potrzebować to go kupię, czasem jak nie potrzebuję, ale jest w promocji. ;D
OdpowiedzUsuńteż tak mam, ale zwykle po pół roku to już mi się nawet odechciewa kupna:P
Usuńzgadzam się z Tobą :) Ja staram się kupować tylko podstawowe produkty, ale każdym razem inne, żeby nie było nudno :) Jedyne co gromadzę na zapas to żele pod prysznic ;)
OdpowiedzUsuńja od ponad pół roku zużywam zapasik szamponów, który mi się nazbierał (było ich z 5)
UsuńPrzeważnie kupuje to, co naprawdę potrzebuje ..
OdpowiedzUsuńCzasami zdarzy się, że biorę coś co mi się spodoba, a potem tego żałuje, bo w domu okazuje się że mam dużo kosmetyków tego typu ..
ja żałuję jedynie wtedy, gdy coś się nie sprawdzi, bo kasa w błoto i wgl, a jeszcze jak zapcha to już w ogóle bez komentarza...
UsuńDobre rady. Ja staram się kupować potrzebne rzeczy, a wszystko zawsze zużywać do końca. Jednak nie oszukujmy się, bardzo często też ulegam i kupuję niepotrzebne kosmetyki:)
OdpowiedzUsuń