Dziś mam zamiar opowiedzieć Wam o bardzo fajnym bajerze do ust. Mam na myśli kredki i bynajmniej nie konturówki.:) Z moich obserwacji wynika, że tego typu kolorowy gadżet zaczął wchodzić tak poważnie na rynek zaledwie pół roku temu. Mam tu na myśli ten ogólnodostępny rynek, a nie te luksusowy kreowany przez znanych wszem i wobec projektantów.
Mariza wprowadziła je dopiero w poprzednim katalogu w wyjątkowo przystępnej cenie. Jako nowość można było je nabyć dodatkowo w promocji, która obowiązuje jeszcze do końca lipca. Ich kolorystyka też była całkiem ciekawa i, co ważne, zgodna z trendami na lato, więc myślę, że żal było ich nie kupić już chociażby z tych powodów.
Ja się skusiłam na dwie sztuki i dzisiaj Wam przedstawię, co i jak. Może jeszcze się skusicie na jakąś?^^
INFORMACJE
Od producenta: "Kredka do ust be chic. Pokrywa usta intensywnym i soczystym kolorem."
Pojemność: 2 g.
Cena: w promocji ok. 10zł, normalnie ok. 13zł.
Firma: Mariza.
Dostępność: u konsultantek.
Wersje: 5 odcieni: chłodny róż, amarant, makowa czerwień, zgaszony róż i łosoś.
Czas testowania: miesiąc.
PLUSY
+ intensywny kolor
+ łatwa aplikacja
+ wytrzymałość!
+ równomierna ścieralność
+ wydajność
+ cena
+ nie wysuszają ust
MINUSY
- potrzeba temperowania
- ograniczona dostępność
SPOSTRZEŻENIA- potrzeba temperowania
- ograniczona dostępność
Te kredki to zdecydowanie jedne z moich faworytek kolorówki Marizy. Aplikacja ich przebiega bardzo szybko. Mimo, iż są twarde nie jest to problem by pokolorować nimi usta. Ponadto po aplikacji, pod wpływem ciepła wosk w nich zawarty lekko się rozpuszcza przez co kolor lepiej wnika w usta dając równomierne rozłożenie kosmetyku nawet w szczelinach. Kolor długo utrzymuje się na ustach, nie straszne mu napoje, a przy jedzeniu ściera się równomiernie, ale niezbyt mocno przy wewnętrznych krawędziach warg. Tak więc nie trzeba nerwowo sprawdzać, czy kolor jest, a może to już efekt "pół na pół", czyli pół wargi w neonowej szmince, a pół bez niczego. Wystarczy drobna poprawka po posiłku i już jest ok.
Kolory są bardzo intensywne, aby to zauważyć wystarczy tylko raz pomalować usta. Kredki te nie wysuszają ust, ale warto co jakiś czas pamiętać o balsamie ochronnym, bo na zaniedbanych ustach taki matowy kolor może nie prezentować się zbyt dobrze.:)
Poniżej przedstawiam Wam moje dwa odcienie: łosoś oraz chłodny róż. Ten pierwszy jest takim połączeniem pomarańczy z brązem, daje brzoskwiniowy nude, natomiast ten drugi daje dość mocny, neonowy wręcz róż.
myślałam, że masz czarne włosy i jakoś zupełnie inaczej Cię kojarzyłam po profilowy, nie wiem czemu ;o ślicznie Ci w tym pierwszym odcieniu :)
OdpowiedzUsuńbo były czasy, kiedy miałam ciemny brąz i jak zaczynałam z blogiem to powoli z niego wychodziłam na blond:P dzięki, mi też się on bardziej podoba ;)
UsuńTen drugi odcień jest piękny! :)) Oglądałam ostatnio te kredki w katalogu, ale nic innego nie mam chęci zamówić, więc mi się nie opłaca.
OdpowiedzUsuńPewnie, że fajnie:) Ja do Eris, ale to było już daaawno, ponad 2 lata temu:)
Nigdy nie używałam kredek do ust.
OdpowiedzUsuńto taka trochę nowość ciągle jeszcze w Polsce, więc się nie dziwię, że nie miałaś z nimi styczności
Usuńcały czas się wahałam, bo nie mogłam się zdecydować na kolor, ale "chłodny róż" musi być mój!:)
OdpowiedzUsuńspadłaś mi z nieba z tą recenzją:)
ogólnie jakoś mało słyszę jeszcze o kosmetykach z Marizy:)
właśnie m.in. dla takich jak Ty prowadzę tego bloga:) a Mariza nie inwestuje w reklamy, ani inne bajery marketingowe, opiera się głównie na marketingu "szeptanym" póki co i to raczej dobrze, bo wtedy musieliby podnieść ceny, żeby było ich stać na droższe kampanie, tj. w przypadku Avon, Oriflame, sama dowiedziałam się o niej przypadkiem i nie żałuję.
UsuńSkuszę się na nie następnym razem. Choć nie wiem czy mogę bo mam już ich tyle.... :P
OdpowiedzUsuńNie znam tych kosmetyków w ogóle, kiedyś muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuń