Cześć.:) Co tam u Was? Bo u mnie strasznie zimno, aż strach wyjść z domu. Nawet już rękawiczki z szafy wyciągnęłam i zmieniłam kurtkę na sportową by sprawdzić, czy faktycznie będzie cieplejsza od tej zwykłej.
Dziś opowiem Wam o kosmetykach, które na co dzień używam do makijażu. Zacznę od podkładu. Tymczasowo w mojej kosmetyczce gości fluid Matt Make Up od KOBO.
Jak widać jest w jeszcze starym opakowaniu, z którego im bliżej dna tym ciężej wycisnąć zawartość. Ma filtr 15. Kosztuje ok. 24 zł. Można go nabyć w Drogerii Natura. Mimo, że bazuje na silikonach to i tak nadaje matowe wykończenie. Jednakże po kilku godzinach moja skóra zaczyna się świecić w strefie T także należy wtedy ją ponownie przypudrować. Łatwo się aplikuje, równomiernie. Może być nieco problem ze znalezieniem naprawdę jasnego odcienia - mój mimo opisów i tak jest nieco za ciemny. Ponadto zauważyłam że ma tendencję do przyciemniania pod wpływem ciepła. Taki przeciętniaczek.
Mam nowy puder, który jest obecnie w fazach testów, więc na razie pominę go w tych recenzjach. ;)
Za to od kilku miesięcy namiętnie wręcz używam bronzerów. Po wielu różnych rodzajach tego typu pudrów trafiłam wreszcie na mój obecny ideał.
Jak widać na zdjęciu jest on marki Karaja - profesjonalnej linii kosmetyków kolorowych dla salonów. Wyszedł jako jeden z elementów ich serii zimowo-karnawałowej. Po hurtowej cenie można było go nabyć za ok. 55 zł. Zamknięty w kompakcie z lusterkiem. Ma solidnie zamknięcie. Mam go od dwóch miesięcy i zamknięcie nadal trzyma tak jak na początku.
Skład ma bardzo zbliżony do słąwnej Ziemii Egipskiej. Jak widać na zdjęciu ma 3 części dzielące się pod względem odcienia oraz rozświetlenia. Chociaż po nałożeniu jest bardziej matowy. No i trudno sobie nim zrobić krzywdę ze względu na nasycenie barw. Bardzo fajny i mega wydajny kosmetyk.
O ile różu mogę sobie oszczędzić, to od niedawna bardzo chętnie aplikuję na niektóre strefy rozświetlacz. Mimo długich i żmudnych poszukiwań znalazłam wreszcie taki, który nie zawiera brokatu, ani żadnych drobin odbijających światło. Tylko sam kolorowy pyłek w kulkach nadających skórze nienachalne rozświetlenie zarówno pod względem odbijania światła oraz delikatnego rozjaśniania skóry w miejscu aplikacji.
Są one z firmy KOBO. Kosztują ok. 24 zł za 12 g. Bardzo wydajne, choć nieco delikatne. Można je nabyć w Naturze. Na dodatek nie mają w składzie parafiny.:)
No i maskara Long Lash z Marizy, o której pisałam TU - jak na razie jedna z lepszych maskar, które miałam.
A czym Wy się malujecie?:)
Pozdrawiam, udanego wieczoru xoxo.
syfek masz taki lekki na tych kosmetykach
OdpowiedzUsuńbo chwilę wcześniej były używane
Usuńtaa zwłaszcza ten pozasychany,obklejony tusz
UsuńNa pewno ten kto to pisał ma zawsze absolutny porządek w swoich kosmetykach, heh. Nie przejmuj się Ola, ja też często mam kosmetyki w nieładzie ;)
UsuńJa nawet nie patrzę na firmę, bo używam kosmetyków z mamą ;d
OdpowiedzUsuńfajnie masz ;)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym bronzerem, pierwszy raz się z nim spotykam, ale muszę się za nim rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńJestem fanką podkładów KOBO - świetny wybór ;)
OdpowiedzUsuń