7 marca 2018

PK #2 luty 2018

Niebawem skończył się luty, stąd czas na nowy PK. Przeważają w nim produkty do ciała, które zwykle szybciej się zużywa niż te do twarzy ;)


1. Zacznę od dłoni, które zwłaszcza zimą potrzebują większego nawilżenia. Mowa tu o serum Vitamins Philosophy od Mincer Pharma.

Zgodnie z nazwą to takie bardziej kremowe serum niż sam krem. Ma lekką konsystencję, szybko się wchłania. Ma delikatny zapach. I jego działanie również określiłabym jako delikatne. Bardziej pasuje jako baza pod krem o treściwej konsystencji.


Nie zauważyłam jakieś poprawy stanu skóry, czy paznokci. Ogólnie rzecz biorąc to ciężko się go używa, bo na jedną aplikację potrzeba min. 5 pompek, więc jest co dusić, a i tak nie wydobywa się go zbyt wiele. Dodatkowo serum jest zamknięte w szklanej butelce, więc jest trochę nieporęczne.
Poniżej skład, który jest średni. Owszem są w nim 4 witaminy. Są też dwa oleje roślinne i ekstrakt z cykorii,ale na tym koniec naturalności w recepturze. 

2. Hydro Clean od Dermiki - to nic innego jak żel do mycia twarzy. Nie byle jaki, ponieważ inspirowany efektem hydradermabrazj, która to delikatnie złuszcza naskórek i go wygładza.
Żel zamknięty jest w poręcznej tubie o standardowej pojemności. Ma mleczny kolor mieniący się perłowo i delikatny zapach kwiatu lotosu. 


Uważam, że to całkiem przyjemny żel - jest delikatny, nie wysusza skóry, zapach też jest przyjemny, nienachalny. Co do oczyszczania to już trochę średnio, bo jak zapomnę zmyć wcześniej delikatny dzienny makijaż balsamem Czarszki, to po przemyciu twarzy tym żelem jeszcze zostaną resztki podkładu mineralnego. Natomiast jeśli użyjemy go, wtedy gdy nie ma już makijażu to jest ok.
Jak widać skład nie taki zły, bo na początku gliceryna, betaina, łagodniejsza wersja sls, kwas cytrynowy wyrównujący pH, łagodząca alantoina i pantenol, składniki roślinne i potem już zbędna chemia.
 

3. Kosmetyki Fresh & Natural  - olejek do ciała z pomarańczą i wanilią oraz sól do kąpieli Borowinowa Kuracja.
Olejek  ma pojemność 150ml, zamknięty jest w metalowej butelce z pompką, co ułatwia stosowanie. W zapachu wyczuwalna jest woń pomarańczy i wanilii, ale liczyłam na piękny zapach, który mają kule do kąpieli Nacomi o tym samym wariancie aromatycznym, a tu wanilia bardzo przypomina mi taką z olejku waniliowego do pieczenia, więc radość już mniejsza... Zapach bardziej słodki niż rześki.


Za to składa się z naturalnych olei: z pestek winogron, słodkich migdałów, arganowego, dalej mamy olejek z lawendy wąskolistnej, perfum, wit. E, olejek pomarańczowy oraz mieszanka zapachów występująca w olejkach cytrusowych. Wychodzi na to, że moje przemyślenia co do wanilii były słuszne - jest tu jej syntetyczny odpowiednik.
Olejek nawilża, wygładza skórę. Przyjemnie się rozprowadza. Ogólnie jestem zadowolona z jego działania, zapach nieco bym ulepszyła. Myślę, że w przyszłości skuszę się na jakiś innych olejek tej marki.


Sól zamawiałam w ciemno. Zazwyczaj nie przepadam za algowymi solami, wolę te bardziej owocowe, kwiatowe, ale tu zaciekawiła mnie przyznana produktowi nagroda Glammies, więc postanowiłam sprawdzić, co w niej takiego świetnego.
Jest to Borowinowa kuracja z algami, rozmarynem i lawendą, która ma zmniejszać obrzęki i łagodzić bóle, pobudzić metabolizm komórek. Coś w tym jest, bo po zanurzeniu się w niej z nadwyrężonymi mięśniami, jest jakoś tak lżej, ból prawie nie doskwiera. Taka kąpiel jest też przyjemnie rozgrzewająca, co jest fajne zwłaszcza w zimie. Polecana jest przy zabiegach modelujących ciało.
Pierwsze, co w niej uderza to intensywny kolor. Sól jest ciemnozielona i woda w wannie przybiera kolor niewiele jaśniejszy. Po drugie - zapach. Taki intensywnie morski, przynosi na myśl wakacje na północy kraju. Jest to moja pierwsza sól z tak dużą zawartością soli morskiej i na pewno nie ostatnia! W zapachu dominuje też wcześniej wspomniany rozmaryn i lawenda, chociaż jest też olejek pomarańczowy, ale słabo wyczuwalny. Zapach jest obłędny, świetnie odpręża i relaksuje.

Podejrzewam, że ta kompozycja dobrze sprawdzi się też do inhalacji przy przeziębieniu, katarze i uczuciu zatkanych zatok. Jednakże przypomnę, że kobiety w ciąży powinny unikać takich kosmetyków ze względu na zawarte w nich olejki eteryczne, które nie powinny być w tym czasie stosowane.


Jak widać cały skład jest naturalny. Jeśli jeszcze nie próbowaliście to macie moją rekomendację. 


4. Peeling solny do ciała z masłem shea Pomarańcza i chilli od Organique.
Jak wiadomo Organique to super kosmetyki do ciała i nie tylko, tak więc ten peeling też jest niczego sobie. Dobrze złuszcza, choć zaliczyłabym go do tych o średniej ostrości, Dla porównania dodam, że wcześniej używałam peeling przeciwstarzeniowy cukrowy z winogronami i był on bardziej ostry od tego.


Trzeba dość szybko go rozcierać na skórze, bo sól ma tendencję do szybkiego rozpuszczania w wodzie. Dla mnie ten peeling ogólnie jest średni, wypróbowałam i starczy.
Ma przyjemny aromat pomarańczy, chilli nie jest wyczuwalne. Generalnie energetyczny zapach.

Poniżej możecie zobaczyć jego całkiem przyjemny skład.


To już jest koniec przeglądu. Jak widać były w nim perełki jak i zupełne średniaki. Cena nie zawsze jest wyznacznikiem jakości, dlatego warto próbować różnych marek. :)

5 komentarzy:

  1. Znam tylko latarenkę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc nie znam żadnego produktu, ale wiem, że wszystko przede mną ;)

    W wolnej chwili chciałabym zaprosić Cię do siebie, nowy post o promocji w Rossmanie ;)

    https://odbiciecodziennosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię pomarańczowe zapachy w kosmetykach, więc peeling mógłby mi przypaść do gustu, gdyby mocniej zdzierał ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie znam żadnego produktu, ale planują zakupy w Organique, więc przyjrzę się tej linii zapachowej.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Na pytania odpowiadam pod postami.